Image Map
Image Map

środa, 30 stycznia 2013

LITERATURA. Kochanice króla - Philippa Gregory - Opinia




Kochanice króla – Philippa Gregory






Autor: Philippa Gregory
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Tytuł oryginału: The Other Boleyn Girl
Seria/cykl wydawniczy: Cykl Tudorowski tom 2
Wydawnictwo: Książnica, Katowice
Data wydania: maj 2010
ISBN: 978-83-245-78-870
Liczba stron: 704








         Kultowa historia o sześciu żonach Henryka VIII wciąż nie słabnie na popularności. Liczne adaptacje filmowe, serialowe czy też literackie prześcigają się w barwnym przedstawianiu swego spojrzenia na minione czasy, by tylko zainteresować odbiorce.


         Jak wiele kobiet, które znacząco wpłynęły na dany kraj czy też kontynent potrafimy zliczyć? W porównaniu z mężczyznami, pokuszę się o stwierdzenie, że całkiem nie wiele. Myślę jednak, że Anne Boleyn możemy śmiało w nich uwzględnić. Jej wpływy na Henryka VIII na dobre zapisał się w historii, lecz to nie ona była dla mnie najciekawszą postacią tej książki.


         Czy można zarówno kochać jak i nienawidzić tą samą osobę? Anna i Maria Boleyn przekonały się o tym na własnej skórze. Ciężkie czasy, w których egoizm i poczucie obowiązku wobec rodziny ścigają się wzajemnie o miano najwyższego priorytetu, zmuszają je by stanąć po przeciwnej sobie stronie. Rywalizacja o względy króla, własne uczucia jak i również zazdrość stworzą mieszankę wybuchową gdy siostry będą musiały stanąć na planszy w grze toczonej przez ich rodzinę. Jednej z nich nie wystarczy tytuł zwykłego pionka, zechce więc zostać królową. I choć wszyscy dobrze znamy tą historię, Philippa Gregory porwie czytelnika w świat eleganckich sukni, wyrafinowanych intryg i wytwornych dworów, by ukazać nieznane dotąd walory opowieści.


         Miłą odskocznią od dotychczas czytanych przeze mnie książek była narracja pierwszoosobowa. Przy mniemaniu, iż to Anna Boleyn odegra pierwsze skrzypce w tej historii, zdziwiłam się, iż to jej siostra, Maria jest narratorem opowieść. Teraz jednak wiem, że była to świetna decyzja i w pewien sposób przedstawienie nowego, świeżego spojrzenia na ówczesną sytuację. Choć Maria w drugiej części książki schodzi na boczny plan w walce o przychylność króla, przyznaję, że jej historia wydaje się być znacznie ciekawsza niż podkreślane gdziekolwiek dzieje Anny. Sama historie nie tyle, co pokazuje dawny dwór angielski, ale przedstawia czasy i warunki, które zmuszały młode dziewczynki do bardzo szybkiego dorastania. Nie mogłabym oczywiście nie wspomnieć o ukazaniu więzi i relacji między trójką rodzeństwa, które zarówno sobie pomaga jak i jest dla siebie zgubieniem. Wspominałam już dawniej, że jestem absolutnym fanem przedstawiania jakichkolwiek relacji braterskich/siostrzanych, czy to negatywnych, czy to pozytywnych, a te ukazane przez autorkę, były naprawdę świetnie przedstawione, urozmaicające całość opowieści. Cenię to sobie, gdyż ogół akcji toczy się nieco wolno jak i również odczułam pewien nadmiar dramatyzmu. Pisarka co rusz przypomina nam „A ci jeśli się stanie x, a co jeśli y...?”. Nie wpłynęło to jednak znacząco na moją ocenę powieści, jest to raczej kwestią przyzwyczajenia do stylu autorki. Same zwroty akcji, których nie było nadmiernie dużo, zastępowali po części pojawiający się bohaterowie, którzy wprowadzali powiew świeżości do opowieści. Nadmienię jeszcze, że niezmiernie miło się czytało o miejscach, które miałam okazje zwiedzać (Windsor, Londyn) i obrazowanie ich sobie prawie pięćset lat temu. Nachodzi aż pokusa, na zainspirowanie wycieczki „Śladami dworu Henryka VIII”. Kto wie, może kiedyś nadarzy się taka okazja.


         „Kochanice króla” to z pewnością wyborna powieść historyczna, ukazująca wydarzenia w świeży sposób. Mimo swej obszerności, czyta się ją lekko, tak więc sądzę, iż w przyszłości powtórnie sięgnę po książki Philippy Gregory, nazywanej królową literatury dworskiej.  




Książka przeczytana w ramach styczniowej trójki e-pik, wyzwania Book-Trotter, a także jako trzecia książka z wyzwania Z Półki. W przyszłości postaram się by jedna książka nie zaliczała się do tak wielu wyzwań. 





1 komentarz: