Image Map
Image Map

niedziela, 28 stycznia 2018

Najlepsze wspomnienia z dziadkami!

Od Dnia Babci i Dnia Dziadka minął już tydzień, ale cóż, sesja rządzi się własnymi prawami, w których czas zdaje się gnać jak opętany. Pomimo małego poślizgu zdecydowałam się podzielić moimi najlepszymi wspomnieniami z dzieciństwa, które wiążą się z moimi dziadkami. Bo u dziadków, będąc dzieckiem, spędziłam mnóstwo czasu! I bardzo często chętnie z dziadkami pewne epizody wspominam (na ogół żenujące, ale te jak na razie zatrzymam dla siebie). 




Minikanapeczki - ileż to razy słyszałam: jak byłaś mała to tak ładnie wszystko jadłaś! Najwidoczniej dosyć szybko mi przeszło bo od około czwartego roku życia byłam już typowym niejadkiem. I nigdy nie zapomnę jak babcia, żeby tylko nakłonić mnie do zjedzenia więcej, kroiła kanapki na naprawdę malutkie kwadraciki - oczywiście bez skórki, z drobiową szynką i z ketchupem ze szklanej butelki.

Spacer, książka, remik - druga z kolei babcia, odkąd tylko pamiętam, miała bardzo uregulowany tryb dnia - po kawie, około godziny 14:30 był spacer z psem a później, aż do kolacji babcia czytała książkę albo grała w remika. To właśnie chyba ona, po raz pierwszy zabrała mnie do miejscowej biblioteki (i oczywiście, za każdym razem namawiała do wybrania sobie jakiś książeczek), no i też nauczyła mnie grać w karty - do dzisiaj uwielbiam grać w remika.

Narysowane gry planszowe - dziadek z kolei, jak tak teraz myślę, był mistrzem DIY mojego dzieciństwa. Na tekturowych opakowaniach z bombonierek zawsze rysował nam gry planszowe. Mieliśmy całą kolekcję, ale najwyraźniej z nich wszystkich pamiętam owce i wilki.

Kasety VHS - całe pudło, które leżało na szafie u dziadków - najczęściej oglądane: Król lew, 101 dalmatyńczyków i dwie kasety z przygodami Sąsiadów - te ostatnie dziadek oglądał ze mną za każdym razem.

Wyprawy nad Wisłę - dziadek zawsze ze śmiechem wspomina jedną z nich: zaraz po przybyciu na miejsce przez 15 minut nasmarowywałam się kremem z filtrem 50, a następnie zarządziłam przenosiny do cienia. Sama tego nie pamiętam, ale wciąż praktykuje: cień i filtr 50.

Kompot i pierogi z borówkami - uwielbiam kompot gotowany przez moją babcię i piłabym go litrami. Oprócz tego, zawsze latem, lepiłam razem z babcią pierogi z borówkami i żadne inne nie smakują mi tak bardzo jak te.

Prace ogródkowe - w pogodne dni bardzo często zamiast grać w remika czy czytać książki babcia zajmowała się swoim ogródkiem, a ja jej bardzo chętnie pomagałam (najchętniej objadając krzaczki z poziomek). Do dzisiaj bardzo relaksuje mnie grabienie/przycinanie/plewienie itp.

Karmienie łabędzi zimą - tak, w zimie też chodziliśmy nad Wisłę, w szczególności podczas okropnych mrozów, kiedy cała rzeka skuta była lodem, by dokarmiać piękne łabędzie. Nie pamiętam też dokładnie treści, ale bardzo często dziadek opowiadał mi na dobranoc wymyśloną przez niego smutną bajkę o łabędziu. 

Zdjęcia - w moim rodzinnym domu raczej niewiele jest zdjęć z mojego dzieciństwa, ale za to u dziadków! Dziadek do dzisiaj bardzo chętnie robi zdjęcia, a że z naszej trójki ja najwięcej czasu u dziadków spędziłam, to właśnie moich zdjęć dziadek ma mnóstwo. Niektóre są przezabawne i utrwalają wiele momentów, których ja zupełnie nie pamiętam, za to dziadek może o nich opowiadać jakby to było wczoraj. Jeśli były to zdjęcia w mieszkaniu, to wszystkie przedstawiają mnie siedzącą na rozkładanej drabince. Nie pytajcie dlaczego.

Pociągi - mieszkam niedaleko stacji kolejowej i jednymi z najwcześniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa są te, gdy moja prababcia zabiera mnie na spacer by zobaczyć przejeżdżający pociąg. Nie wiem czy był to pomysł babci, czy może mnie pociągi interesowały, jednak nieco zabawne jest to, że pociągiem po raz pierwszy podróżowałam dopiero mając 15 lat.

Racuchy - ta sama prababcia robiła obłędne racuchy z jabłkami, które podobno wcinałam co drugi dzień. A potem byłam niejadkiem. 

Drzewko z pestki - pamiętam że z każdego rodzaju owoców, które mają pestkę, zasadziłam z dziadkiem przyszłe drzewka. Bodajże z pestki po jabłku coś wyrosło, ale do dzisiaj nie jestem pewna czy to faktycznie za sprawą zasadzenia pestki, czy może też dziadek podłożył tam jakąś inną roślinkę żeby sprawić mi radość. 

Amol z cukrem - nie mam pojęcia czemu miało to służyć, ale dziadkowie pozwalali mi raz dziennie zjeść kosteczkę cukru z kilkoma kroplami amolu. I to nie byle jaką kostkę, bo kostki były w kształcie znaczków z kart! Dzisiaj bym chyba takiego przysmaku nie przełknęła. 

Cyrk - teraz do cyrku bym nie poszła, ale będąc dzieckiem, kiedy cyrk i wesołe miasteczko przyjeżdżało do miasta, dziadek co roku mnie zabierał. 


Z pewnością po publikacji tego posta przypomni mi się kolejny tuzin wspomnień związanych z dziadkami - bo z pewnością jest ich mnóstwo. Niech nam żyją 100 lat! Jakie są wasze najpiękniejsze wspomnienia? Też 1/3 z nich wiąże się z jedzeniem? ;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz