Ukryte
żony – Clarie Avery
Autor:
Clarie
Avery
Tłumaczenie:
Magdalena
Filipczuk, Julia Gryszczuk-Wicijowska
Tytuł
oryginału: Hidden
wives
Wydawnictwo:
Znak
Data
wydania:
marzec
2012
ISBN:
978-83-240-1692-1
Liczba
stron:
384
Jeśli
szukasz książki, która jest lekką opowieścią, pełną
romantyzmu i niewinnych, wzruszających wątków, odłóż „Ukryte
żony” na najwyższą, niewidoczną półkę. Odłóż, bo nie jest
to szczęśliwa lektura, ale za to znacznie bardziej wartościowa,
mówiąca o wierze i nadziei. A jeśli jesteś gotowy na wstrząsającą
i drastyczną akcję, nie pozostaje ci nic innego jak zatopić się w
niesamowicie pochłaniającej książce dwóch sióstr piszących po
pseudonimem Clarie Avery.
Sara
i Rachel, żyją w rodzinie poligamistycznej, przynależącej do
mormońskiej wspólnoty. W ich życiu nie ma miejsca na śmiech,
radość, miłość czy marzenia. Okrutny los nie oszczędza młodych
dziewczyn i już za niedługo będą musiały wyjść za mąż i stać
się kolejną z żon-sióstr. A może znajdzie się ktoś, kto zechce
im pomóc?
Poligamia?
Prehistoria. Sekty? Tylko na filmach. Małżeństwa z własną
rodziną? Nie przy dzisiejszym prawie. A jednak wszystko to okazało
się być tak przekonująco realne w powieści, która nie raz
przyprawia o dreszcze. Całą książkę towarzyszyło mi tylko jedno
pytanie: dlaczego? Okrutne odbieranie Sarze i Rachel każdej nadziei,
radości, nie wspominając o świadomości własnej wartości,
przeżywałam oburzona bezlitosną niesprawiedliwością.
Denerwowałam się i płakała wraz z każdym ich upadkiem,
uświadamiając sobie, że obie były tylko dziewczynkami w moim
wieku. Autorki nie budują fałszywego świata, ale ukazują nam
zupełnie nowy, dotąd nieznany mi system. Zdawałam sobie sprawę,
że właściwie, rodziny takie jak przedstawione w książce, mogą
gdzieś istnieć, co było bardzo bolesnym spostrzeżeniem. Pomimo
tak wielu krzywd i nieszczęśliwych zrządzeń, cieszyłam się z
każdego drobnego powodzenia. Same bohaterki są przykładem ogromnej
siły, odwagi i nieustannej, niezłamanej wiary w lepsze jutro, która
była tak bardzo groteskowa w całej historii. A to właśnie ona
pozwalała im marzyć i mieć nadzieję. Sama książka, choć nie
należy ani do tych cienkich, ani tych z wysoką liczbą stron,
porywa, zaskakując akcją na każdym kroku. Najważniejsza jednak
jest cała wspomniana gama emocji, bo osobiście od dawana nie
spotkałam się z powieścią, która poruszyłaby mnie tak bardzo. W
pewien sposób pozwoliła mi również docenić świat w jakim żyje.
Codzienna normalność, a nawet rutyna, przy tej powieści wydała
się zbawcza.
Powieść polecam
osobom szukającym niebanalnej historii, która w żadnym przypadku
nie jest historiom szczęśliwą. Przyznam jednak, że to chyba jedna
z lepszych książek jakie miała okazje przeczytać w 2012 roku.