Całe wieki minęły odkąd na Z nosem w książce pojawił się post prezentujący nowe pozycje w mojej biblioteczce. Czas na jego publikacje ogólnie mi sprzyja - komputer w naprawie (drugi raz w ciągu 3 miesięcy) znacznie utrudnia blogowanie, dlatego dziś nie recenzja, którą zaległą mam jeszcze jedną ("Japonia oczami fana" - przy okazji recenzja już napisania ale z pewnością po kolejnym formatowaniu pisać będę ją od nowa), a stosik.
Przyznam, że jak na taki okres czasu książek nie przybyło wiele - jestem z tego faktu niezmiernie zadowolona, gdyż na półce książki poustawiane już w trzech rzędach, a i pożyczone pozycje są priorytetem w czytaniu. Nie ilość a jakość - niektóre z książek to prawdziwa czytelnicza gratka, a jak ogólnie wiadomo - po co czytać książki dobre skoro można czytać te najlepsze. Cieszę się więc przyjemnością lektury, a nie ilością stron, co jest właściwie dość oczywistym faktem.
Pojawiły się u mnie kolejno po dwie pozycja Jakuba Ćwieka oraz Andrzeja Pilipiuka. Dwa tomy "Kłamcy" pochłonęłam w dość szybki czasie, natomiast pierwsza część przygód Jakuba Wędrowycza oraz pierwsza część "Kuzynek" jeszcze przede mną.
W końcu miałam prawdziwą motywacje by rozpocząć moją przygodę z książkami Szymona Hołowni. "Tabletki z krzyżykiem" to aktualnie mój priorytet numer jeden, choć powód jest bardzo prozaiczny - termin oddawania prac semestralnych zbliża się nieubłaganie.
Na rzecz "Tabletek..." przerwałam w połowie lekturę "Szarych śniegów Syberii", niesamowitej powieści Ruty Sepetys, którą mogłam poznać osobiście podczas Targów Książki w Krakowie. Recenzja pojawi się gdy tylko uporam się z pracą semestralną, przypuszczam więc że w okolicy świąt. Za książkę dziękuję bardzo wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Zdobyczami z Targów Książki w Katowicach są kolejno: "Tajemne związki" K.R Mai'a. Temat ten jest dla mnie dość intrygujący, czekam więc na sposobną chwilę by po książkę sięgnąć; "Nefertiti" Michelle Moran, o której słyszałam sporo dobrych opinii; "Szczęśliwi pech" Iwony Banach, książka nieukazana na zdjęciu, gdyż moja mama po lekturze zachwycona poleciła ją wszystkim swoim koleżankom. Jeśli książka wróci do mnie najwcześniej przed marcem to nie będę za zdziwiona - lektura przechodzi z rąk do rąk i póki co cieszy się powodzeniem.
"Kłamcę" to bym Ci podkradła, natomiast "Kroniki Jakuba Wędrowycza" są już dawno za mną i pozostaje mi życzyć Ci wyśmienitej lektury :)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania.
OdpowiedzUsuńJa bym ci podkradła 3 ostatnie pozycję hehhe. Ja również życzę miłego czytania i czekam na recenzje nowe.
OdpowiedzUsuń"Nefertiti" też mam w najbliższych planach :)
OdpowiedzUsuń