Lato odeszło od nas na dobre, wskazuje na to zarówno
kalendarz jak i temperatura na termometrze. Znów nadeszły chłodne dni,
tymczasem mi zawsze jesień będzie się kojarzyć z jednym – nowymi obowiązkami.
Ale o tym za chwilę.
Perspektywa spędzania długich leniwych wieczorów pod ciepłym
kocykiem z książką lub dobrym filmem, z mruczącym kotem obok, jest zapewne
jedną z najbardziej kuszących rzeczy które przynosi jesień. Niestety, tych
leniwych wieczorów będę mieć w tym roku niewiele.
Kolejną zaletą jesieni jest z pewnością jej barwność.
Różnokolorowe liście gdzie nie spojrzeć zachęcają do popołudniowych spacerowych
wypraw, w których bardzo się lubuję. Wszystkie żółcie, pomarańcze, czerwienie,
beże i brązy wokół działają na mnie kojąco. Choć jest to zdecydowanie
uwielbiana przeze mnie strona tej pory roku, bo kocham złotą polską jesień, to
nie potrafię zapomnieć o tej negatywnej. Nie ukrywam, że uwielbiam zasypiać
przy idyllicznym dźwięku kropel uderzających o szybę okna, to perspektywa
spaceru do szkoły o siódmej rano przy trzech stopniach C. w deszczu,
zdecydowanie zniechęca mnie by rano zdobyć się na wygrzebanie spod kołdry.
Taka w dużym skrócie jest dla mnie jest jesień. Pełna
sprzeczności i kontrastów. Pełna ciepłych swetrów, kasztanów i gorącej herbaty.
A także pełna nowych zobowiązań i powinności.
Z czym łączą się w większości moja większość obowiązków?
Oczywiście, z nowym rokiem szkolnym. Ponieważ zawsze lubiłam angażować się w
życie szkoły, w tym roku moim wyborem stała się sekcja medialna, która myślę
będzie dla mnie dobrą możliwością do sprawdzenia się. Do tego dochodzą cztery
kółka zainteresowań plus dwie godziny dodatkowego angielskiego na który
dojeżdżam. Choć mogło by się wydawań, że nieco się skarżę, jest to mój własny
wybór, a ja sama póki co jestem pełna zapału.
Jaki cel właściwie ma wypisywanie tego wszystkiego tutaj? Są
otóż dwa. Z pewnością wszystkie te zajęcia ograniczą moją aktywność na blogu,
która nie oszukujmy się i tak nie powala. Czy to ze względu na brak czasu czy
zmęczenie, przewiduję znaczny spadek poświęcania się blogu. Aktualnie jeśli
czytam jakąś książkę, to w 90% będzie to lektura, a czytanie dla własnej
przyjemności stało się bardzo ślamazarne. Drugim powodem jest chęć
zamieszczania na blogu nie tylko opinii, stosików i innych tematów stricre
książkowych, ale również publikacja moich przemyśleń na dane tematy. Myślałam
również nad zamieszczeniem tutaj moich podróżniczych relacji, chociażby z
Warszawy, w której miałam okazje być jakiś tydzień temu, czy z Londynu gdzie
byłam rok temu, ale co do tego nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji.
Wspomniałam już o lekturach. Sama nie wiem jak powinnam być
nastawiona w tym roku do nich. Nie jest ich za wiele, ale osobiście chcę sobie
niektóre z poprzednich dwóch lat przypomnieć i mam nadzieję, że dotrwam w tym
postanowieniu.
Tym akcentem kończę już swoje wywody i gratuluję każdemu
zabłąkanemu przypadkiem czy umyślnie śledzącemu bloga czytelnikowi dotrwania do
końca, a ja sama wybieram się na pierwszy jesienny spacer tego roku by
korzystać z całkiem ładnej pogody wraz z moją przyjaciółką.
Jeszcze jeden z "uroków" jesieni - błoto :-(((
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz