Anioły
i demony – Dan Brown
Autor:
Dan Brown
Tłumaczenie:
Bożena
Jóźwiak
Tytuł
oryginału:
Angels
and Demons
Wydawnictwo:
Wydawnictwo
Albatros
Data
wydania: maj
2009 (data przybliżona)
ISBN:
978-83-7359-838-6
Liczba
stron:
560
Zapewne
nie raz od znajomych/przyjaciół/kogokolwiek zdarzyło ci się
usłyszeć jakże irytujące zdanie: „Szkoda, że cię nie było”.
Następnie, rozpoczyna się tyrada wychwalania minionego wydarzenia,
a ty zaczynasz żałować, że zrezygnowałeś czy nie miałeś
czasu. Ja w takim razie powiem ci: szkoda, że nie czytałeś
„Aniołów i demonów”. Jednak w tym przypadku, sytuacja jest o
tyle lepsza, że książkę możesz jeszcze przeczytać. I powinieneś
zrobić to jak najszybciej!
Co
może połączyć, zdawać by się mogło, odległe światy religii i
nauki? Nic innego jak wizja nadciągającej katastrofy. Zagadkowy
wypalony znak na ciele martwego fizyka? Broń masowej zagłady? Od
wieków nie istniejące bractwo wydaje się powracać? A to wszystko
w czasie konklawe? I jaki związek mają z tym wszystkim Robert
Langdon i Vittoria Vetra?
Jeśli
chodzi o stronę techniczną, pierwszą rzeczą rzucającą się w
oczy czytelnikowi będą zapewne niemiłosiernie krótkie rozdziały
liczące od pół strony do góra pięciu kartek. Na szczęście, po
około stu stronach, dzięki przyzwyczajeniu, przestaje być tak
męczące z czasem, a wręcz staje się plusem. Urywanie wątków w
odpowiednich momentach, sprawia iż czytelnik nie potrafi oderwać
się od lektury. Przyznaję jednak, że po około sześćdziesięciu
stronach czytanych naraz, zaczynałam być nieco wyczerpana i
musiałam zrobić choć krótką przerwę w czytaniu.
Od
strony fabuły byłam niezaprzeczalnie oczarowana i urzeczona
przebiegiem wydarzeń. Nie pamiętam, w jakiej ostatnio książce
spotkałam się z tak szybko rozwijającą się akcją. Byłam
porażona ogromem wiedzy autora, bynajmniej nie na jeden wybrany
temat, a na cały szereg zagadnień. Nawet skomplikowane kwestie
związane z fizyką były wyjaśnione w przejrzysty i wystarczający
do zrozumienia przedstawionych sytuacji sposób. Fenomenalnie
przedstawiona kompatybilność historii i przedmiotów ścisłych,
która ma tutaj duże znaczenie, dla mnie była bardzo zaskakująca.
Książka to także swoisty przewodnik po Rzymie, w którym opisane
są miejsca zarówno znane jak i te o których słyszałam po raz
pierwszy. Nie wpisujące się w format, niebanalne opisy zabytków,
nie pozwoliły zwolnić akcji. Dodam, że posiadanie tak olbrzymiej
wiedzy historycznej głównego męskiego bohatera, to dla mnie
marzenie i w pewnym stopniu motywacja do kontynuowania mojego
zamiłowania do historii.
Dan
Brown to mistrz swojego rzemiosła, który stworzył liczne, świetnie
rozbudowane postacie, zarówno pierwszoplanowe jak i ten dalsze.
Poznajemy je w wystarczającym stopniu, a każda jest unikatowa.
Kolejną zaskakującą mnie kwestią były zwroty akcji. W
całokształcie nie powinny być niczym nieoczekiwanym. Jednak autor
serwuje nam je także w wątkach pobocznych, co spotka się z moją
pełną podziwu aprobatą. Całe napięcie przesycające powieść
jest dyskretnie rozładowywane dzięki zabawnym wstawkom, które
aczkolwiek nie zmieniają koncepcji całokształtu. Na cały klimat
utworu składają się również misterne żonglowanie metaforami i
porównaniami, nie są one jednak wymuszone i zdecydowanie wpisują
się w całość.
Niesamowicie
cieszę się, że dzięki akcji „Trójka e-pik”, skłoniłam się
do przeczytania powieści jeszcze w 2012 roku. Zajmie ona
zdecydowanie jedno z wyższych miejsc w rankingu podsumowującym mój
czytelniczy rok.
Książka przeczytana w ramach wyzwania grudniowej "Trójki e-pik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz