Jesienna
miłość – Nicholas Sparks
Autor:
Nicholas
Sparks
Tłumaczenie:
Andrzej
Szulc
Tytuł
oryginału:
A
walk to remember
Wydawnictwo:
Albatros
Data
wydania:
wrzesień
2007
ISBN:
978-83-7359-620-7
Liczba
stron: 208
Moim
postanowieniem na tegoroczną jesień było przeczytać, dla mnie
pierwszą, powieść Sparksa. I choć samo polskie tłumaczenie
tytułu zupełnie nie odnosi się do treści książki, kiedy czytać
„Jesienną miłość” jak nie w listopadzie?
Lata
sześćdziesiąte XX wieku wcale nie różniły się tak bardzo od
dzisiejszych czasów. Siedemnastoletni Landon tak jak jego
współcześni rówieśnicy myśli na jakie studnia skierować się
po ukończeniu liceum, a także kogo powinien zaprosić na bal
organizowany w jego szkole. Początkowo nic nieznaczący wieczór w
życiu Landona, może okazać się kamieniem milowym w jego drodze do
dojrzałości.
Nicholas
Sparks. Znany i uznawany współczesny pisarz, tworzący wzruszające,
romantyczne historie. Przez wielu stawiany w czołówce twórców
miłosnych opowieści. Może dlatego, podchodząc do „Jesiennej
miłości” postawiłam jej naprawdę wysokie oczekiwania, które
nie do końca spełniła. Całość utworu nie jest zła. To
przyjemna, poruszająca historia, lekka do czytania. Jeden, główny
wątek, na którym autor skupił całą swą uwagę i parę lekko
zarysowanych wątków
pobocznych, które znikają patrząc na całokształt. To samo tyczy
się bohaterów. Tych drugoplanowych możemy policzyć na palcach
jednej ręki. Landon i Jamie, również potraktowani są nieco po
łebkach, choć sądzę, że pisarz świetnie przedstawił relację
między nimi. Ktoś może powiedzieć, że spowodowane jest to zbyt
małą liczbą stron. Dla mnie jednak była ona odpowiednia i w
wypadku większej ilości, akcja straciłaby swą wartkość. Myślę,
że właśnie szybko tocząca się fabuła, jest najlepszym atrybutem
powieści. Nie zapomniałam również o mistrzowskim zakończeniu,
które pozostawia czytelnikowi wiele pytań i możliwości własnego
dopowiedzenia historii.
Dlaczego
napisałam więc, że książka w ostateczności nie spełniła moich
oczekiwań? Myślę, że zawiniło tu właśnie osławione nazwisko
autora, po którym spodziewałam się czegoś bardziej
spektakularnego. Może, gdyby na książce widniało zupełnie
nieznane mi imię, ocena mogłaby być nieco wyższa. Tymczasem,
odniosłam wrażenie iż sława wyprzedziła samego pisarza lub po
prostu trafiłam na jedną z tych mniej udanych pozycji.
Oglądałam film, i poryczałam się jak dziecko... Niestety książka mnie rozczarowała. Miałam ją kiedyś przeczytać, lecz po powierzchownym przejrzeniu odkryłam wiele różnic i rzeczy, które mi po prostu nie pasowały. Może mój błąd i powinnam przeczytać, zamiast przeglądać... eh.. ale przynajmniej nie oceniam po okładce, tylko ostatniej stronie z zakończeniem (tak, to już czytałam ;P)
OdpowiedzUsuńI całkowicie się z tb zgadzam
Ja mam zupełnie inne zdanie na jej temat bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuń