„Dziecko Noego” Éric-Emmanuel Schmitt
„Dziecko Noego” było ostatnią przeczytaną przeze mnie książką na potrzeby rejonowego konkursu przedmiotowego. Gdyby nie to, szczerze wątpię bym po nią kiedykolwiek sięgnęła. Lecz czy wiele bym wtedy straciła?
Książka opisuje losy żydowskiego chłopca imieniem Joseph, podczas II wojny światowej oraz jego przeżycia po trafieniu do „Żółtej Willi”. „Żółta Willa” jest schronieniem dla żydowskich dzieci, którymi opiekuje się ojciec Pons. Tam Joseph dostaje nową tożsamość, poznaje wielu podobnych do niego, a także odkrywa, że nawet pomimo strachu życie może przynosić uśmiech.
Ogólnie rzecz biorąc, książka zapadła w mojej pamięci raczej jako powieść nijaka. Sam główny bohater nie przyciąga uwagą, a ja nie pałałam do niego szczególną sympatią. Tematyka jest całkiem interesująca, gdyż pokazuje losy żydów podczas II wojny światowej, tutaj akurat w Belgii. Myślę, że to właśnie ciekawe tło historyczne jest największą zaletą książki, a nie bohaterowie. Jedyną postacią, którą tak naprawdę dobrze zapamiętałam, a nawet polubiłam, był ojciec Pons. Autor styka ze sobą również religie – chrześcijańską i judaizm, co jest także dużym atutem książki.
Najmocniejszym punktem książki jest zakończenie, wzruszające i chwytające za serce. Powieść nie jest długa, nie ciągnie się i nie nudzi, tak więc czyta się całkiem przyjemnie. Język jakim książka jest pisana jest bardzo przyjemny.
Ciężko stwierdzić mi komu mogłabym polecić tą książkę. Będzie odpowiednia jeśli kogoś interesują losy Żydów podczas II wojny światowej, ale jestem także pewna, że znajdzie się wiele więcej ciekawszych książek o podobnej tematyce.
Nie rozumiem skąd wzięła się popularność tego "pisarza".
OdpowiedzUsuńJa również nie do końca to rozumiem po dwóch podejściach do twórczości tego pisarza. Cóż, może do trzech razy sztuka ;)
Usuń