„Chińska narzeczona” – Mary Jo Putney
Będąc w
miejskiej bibliotece, całkiem przypadkiem natrafiłam na książkę Mary Jo Putney.
Zarówno tytuł jak i autorka były mi nieznane jednak po przeczytaniu całkiem
interesującego opisu dołożyłam ją do wypożyczanych książek.
Troth jest
córką Chinki i Szkota, a całe swoje życie spędziła marząc o wyjeździe do
Szkocji, ojczyzny ojca. I to marzenia mogłoby się nawet ziścić, gdyby jej
rodzice wciąż żyli. Niestety, przez różne przeciwności losu, jej matka i ojciec
umarli, a sam Troth wiedzie odtąd spokojne życie w Chińskim porcie, jako
chłopiec o imieniu Jin Kang. Spokojne, ale do czasu, gdy na jej drodze staje
angielski wicehrabia Maxwell.
Książka
podzielona jest na dwie części, bezsprzecznie łączące się ze sobą. W części
pierwszej przeplatają nam się wydarzenia z Chin oraz te z Wielkiej Brytanii,
mające miejsce jakiś czas po właściwej akcji, co jest bardzo ciekawym
zabiegiem. Sam temat powieści, pomimo że książka jest w głównej mierze romansem,
nie jest banalny, gdyż styka ze sobą bardzo odległe jak na tamten czas światy,
nie tylko pod względem położenia geograficznego. Każdy opis chińskiej kultury i
tradycji jest interesująco opisany, a także łatwy do zrozumienia. Jak na
książkę o tematyce miłosnej, mamy tu całkiem sporo zaskakujących zwrotów akcji,
nawet pod sam koniec, gdzie mogłoby się wydawać, że wszystko powinno pójść już
gładko. Nie narzekam także na małą różnorodność bohaterów, ponieważ mamy tu
całkiem sporą gamę różnych postaci, dopracowanych w większej lub mniejszej
mierze.
Podsumowując,
nie pamiętam by w trakcie całej lektury były momenty nudne, czytało mi się
szybko i przyjemnie. Polecam osobom, które szukają lekkiej, ale nie bezbarwnej
opowieści.
Jeśli na nią trafię, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuń