Ostatnia spowiedź – Nina Reichter
Autor:
Nina Reichter
Tytuł
oryginału: Letzte
Beichte
Seria/cykl
wydawniczy: Ostatnia
spowiedź. Tom 1
Wydawnictwo:
Novae
Res
Data
wydania: listopad
2012
ISBN:
978-83-7722-500-4
Liczba
stron: 380
Jak
to się dzieje, że ktoś poznany zupełnie przypadkowo może stać
się nam najbliższą osobą na świecie? I jak wiele można osobie
tej wybaczyć? I ostatecznie, czy powinniśmy kierować się głosem
serca czy rozsądku?
Ally
nigdy nie prosiła by znów mogła przeżyć gorącą, namiętną
miłość. Chłopak, którego wybrała dla niej rodzina, wydawał się
być najbezpieczniejszą decyzją. Nie czuła szczęścia i nie
pragnęła go. Do czasu, aż przypadkiem spotkała je nocą na
lotnisku w Bratysławie.
Sceptyczne
nastawienie przy książkach z wysoką oceną jest dla mnie czymś
zupełnie naturalnym. Wiele z nich okazało się zwyczajnie nie
książkami dla mnie, bo w końcu ilu czytelników tyle opinii. O
słodki losie, jak dobrze, że tym razem nie doczekałam się
rozczarowania!
Książka nie wciąga czytelnika. Ona go pochłania.
Oderwanie się od niej uważam
za praktycznie niemożliwe i gratuluję się tym, którym się to
udało. Najbardziej zadziwiło mnie jednak, jak mocno przejmowałam
się losami bohaterów. W innych romansach jakie dotychczas czytałam,
najczęściej obierałam rolę zwykłego obserwatora, patrzącego na
wydarzenia z boku. Jednak, nie w tym przypadku. Każdy wzlot i upadek
bohaterów przeżywałam osobiście. Śmiałam się wraz z nimi i
wraz z nimi płakałam. Wszystkie barwne postacie i szybko tocząca
się akcja nie pozwoliły się mi nudzić. Jeśli chodzi o samych
bohaterów, przyznam że najbardziej urzekło mnie przedstawienie
relacji między braćmi Rothfeld. Od kiedy pamiętam, mam słabość
do historii gdzie czy to głównym, czy pobocznym wątkiem jest
braterska wieź. Samych wątków pobocznych jest tutaj niewiele, ale
za to główna historia jest bardzo dobrze rozwinięta. Miłośnicy
fantastyki uznaliby zapewne, zwroty akcji za mało zaskakujące,
jednak jak na romans, jest ich dostateczna ilość i są na dobrym
poziomie. Nie narzekam także na język. Świetnie wpisuje się w
klimat historii, jest lekki i niewymuszony. Muszę jednak dodać, że
zarówno wzruszająca jak i rozbawiająca historia, nie nadaje się
dla kogoś kto przedtem nie miał większej styczności z romansami. Mogłaby
być odebrana jako przesłodzona i kiczowata. Dla tak niepoprawnego
romantyka jak ja, była darem od losu. Jedynym, na co chciałabym
sobie ponarzekać, to zakończenie. Bo to naprawdę okrutne zakończyć
pierwszy tom w tak trzymający w napięciu momencie i kazać nam
czekać na kontynuacje. Choć zaliczam się do grona osób raczej
cierpliwych, nie mam zupełnego pojęcia jak uda mi się dotrwać do
premiery drugiego tomu.
Lubiącym
się w takich klimatach, z czystym sumieniem i najszczerzej mogę
polecić „Ostatnią spowiedź”. Ja sama, sięgnę po nią zapewne
jeszcze nie raz, gdy będę mieć gorszy dzień, by znów zatracić
się w magicznej historii jaką stworzyła Nina Reichter.
Darmowy fragment książki możecie przeczytać pod TYM LINKIEM.
Serdecznie dziękuję za egzemplarz recenzencki książki.
Normalnie kocham tą książkę <3
OdpowiedzUsuńNajlepsza, jaką przeczytałam w 2012 ;d