Autor: Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (Tom 14)
Wydawnictwo: Axel Springer
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Tytuł oryginału: Den sista riddaren
Data wydania: 2007 (data przybliżona)
ISBN: 9788360717578
Liczba stron: 237
Czternasty tom cyklu norweskiej autorki Margit Sandemo przenosi czytelnika w realia odległych czasów mroźnej Skandynawii. Po barwnych opisach losów i przeżyć Ulvhedima, uwaga sagi skupia się na postaci zupełnie mu przeciwnej - pochodzącego z rodu margrabiów Tristanie Paladinie.
Los skazał dziedzica rodu Paladinów na samotny i odosobniony żywot. Wrażliwy chłopak zraniony jako niedoświadczony nastolatek już zawsze będzie w sobie nosić ślad odbijający się na jego całym życiu. Lecz kiedy Tristan stanie przed wyzwaniem, którym stała się dla niego pomoc nieszczęśliwej Hildegardzie, rycerska krew weźmie górę ponad delikatną naturą.
Jeśli miałabym generalizować, nie cierpię produktów, które stają się spin-offami głównej historii, nie wnoszącej nic do najważniejszego wątku fabularnego. Choć niekiedy Margit Sandemo tworzy książki, oparte o losy bohaterów mniej ważnych dla historii Ludzi Lodu, które można by nazwać całkiem przyjemnymi lekturami i przeczytać niezależnie, bez znajomości poprzednich tomów, nie ukrywam, że w dużej mierze są to opowieści słabe. Mam wrażenie, że autorka tworzy niekiedy kolejne historie z cyklu, tylko dlatego, że skoro inni bohaterowie mają swoje książki, to ten także powinien mieć - a to już samo w sobie stwarza wrażenie perypetii tworzonych na siłę. Lektura "Ostatniego rycerz" skutkowała u mnie podobnymi uczuciami, a co gorsza, sam pomysł na fabułę mnie nie porwał. Jeśli do kiepskiej fabuły dodamy flegmatyczne postacie (gdzie jedyne ożywienie wprowadza jak zawsze barwna Villemo, w tej powieści niestety, postać poboczna), lektura naprawdę zaczyna brzydnąć. Choć uwielbiam powieści, których akcja rozgrywa się na zamkach, w dawnych czasach, w tym przypadku zupełnie nie odczułam typowo dworskich klimatów. Choć czytało się szybko i w miarę lekko, po lekturze pozostał mi pewien niesmak - przewidywalność, słaby klimat, nieciekawi bohaterzy - tym razem Saga o Ludziach Lodu mnie zawiodła.
Czasami żałuję, że jest we mnie swoisty wewnętrzny, niezależny właściwie od mojej woli, upór, by czytać po kolei wszystkie części z cyklu. Lektura "Ostatniego rycerza" zdecydowanie nie była warta mojego czasu.
No cóż, trudno mi się zgodzić z Twoim zdaniem ;)
OdpowiedzUsuńKolejne tomy sagi pokażą, że i opowieść o Tristanie wiele wniesie do serii jako całości - i tak jest niemal za każdym razem. Pomyśl, o ile ciekawsza jest cała saga, kiedy skupia się na wszystkich członkach rodu, nie tylko na tych najbardziej barwnych. Okazuje się, że każdy z Ludzi Lodu ma swoją rolę do spełnienia, nawet tak Twoim zdaniem nieciekawa postać, jak Tristan ;)