Nie miałam jeszcze okazji
zaprezentować na blogu moich zakładek. Może nie są one zbyt liczne i okazałe
ale bardzo przeze mnie lubiane. Dodam jeszcze, że zawsze przed rozpoczęciem
lektury dobieram pasującą kolorystycznie do okładki zakładkę, której będę używać.
To już taka moja swoista tradycja.
Na pierwszy ogień cztery
zakładki, który znalazły się w moim posiadaniu przy okazji zakupu jakiś książek
w księgarni. Strasznie lubię gdy dodają zakładki, ulotki czy cokolwiek do
sprzedawanych powieści.
Kolejne cztery zakładki są przeze
mnie mniej lubiane, ale także używane.
Pierwsze dwie zakładki od lewej
strony są moimi ulubionymi. Pierwszą dostałam przy wizycie w biblioteki, a te z
reklamami były dołączone do książek.
Zakładkę z zamkami jurajskimi
kupiłam na wycieczce razem z pocztówkami. Pozostałe trzy dostałam.
Dwie również lubiane przeze mnie
zakładki z frędzelkami. Tą z Nefertiti i hieroglifami dostałam od swojej
wychowawczyni, która przywiozła swoim klasowym wychowanką po takiej oto małej
pamiątce z Egiptu. Drugą dostałam w bibliotece.
Dwie zakładki z magnesami. Jak
widać ta z Niveii jest już całkiem zniszczona, bo często nieświadomie bawię się
nią podczas czytania. Druga często mi się gubi ze względu na swą wielkość.
Inne. Choć „zakładka” z motylkiem
jest raczej spinaczem lubię używać jej do zaznaczania kartek w książce. O
papierowych shurikenach już kiedyś wspominałam na blogu, a posiadam ich
dosłownie kilkadziesiąt.
Któż z nas nie lubi zbierać zakładek? Ja cieszę się z każdej nowo przybyłej, choć nie tak mocno jak z nowej książki.
Mogę Ci wysłać kilka fajnych zakładek listem :D jeśli chcesz, oczywiście! (to pisz do mnie na blogu nekonekou.blogspot.com albo na email xxnekou@gmail.com to się zgadamy)
OdpowiedzUsuń