Jest zaledwie piąty stycznia a ja już czuję się jakby grudzień zdarzył się sto lat temu. Ten miesiąc co roku jest szalony, pełny wrażeń i mija bardzo szybko, wrzucając mnie nagle w nowy rok. Tak szybko, że zanim się zorientuję, że jeszcze nie podsumowałam grudnia, to minął już niemal pierwszy tydzień stycznia! Zobaczcie sami jak wyglądał mój ostatni miesiąc 2017 roku.
Słuchałam głównie RFM FM (w mieszkaniu nie odbiera mi moje ulubione Radio Dwójka) przy pieczeniu świątecznych ciasteczek, więc aktualnie jestem całkiem na bieżąco z popularnymi kawałkami.
Czuję, że grudzień był bardzo szalony, zakręcony, ale też męczący. Mimo to weszłam w 2018 rok z czystym umysłem po tym chwilowym zawirowaniu.
Chciałabym, żeby teraz była już wiosna! W grudniu nawet kilkukrotnie doświadczyliśmy pięknej, białej zimy i chociaż nie udało się nam iść na sanki, nic straconego. Wcale nie przeszkadza mi to dziesięć stopni i słońce za oknem. Niech już tak zostanie!
Potrzebuję mniej martwić się tym, co powinnam robić, a bardziej się cieszyć tym, co jest mi dane. Jasne, z wszystkich zaplanowanych na przerwę świąteczną rzeczy zrobiłam może jedną czwartą, ale spędziłam mnóstwo cudownego czasu z rodziną, na wygłupach, na odpoczynku. I właśnie tak powinno być.
Pracuję nad postanowieniami na 2018 rok. Zupełnie nie trafia do mnie lista kilkunastu oderwanych od rzeczywistości celów, podjętych tylko dlatego że nowy rok. Znacznie bardziej wolę przy okazji zmiany daty rocznej na kalendarzach zastanowić się, co było świetnego w ubiegłym roku, a także nad czym warto byłoby popracować.
Cieszę się, że zamknęłam 2017 rok. Nie ze wszystkim było łatwo, ale wiem, że teraz będzie lepiej, piękniej i radośniej.
Czytam Metamorfozy Owidiusza i jestem absolutnie wciągnięta. Wcześniej w grudniu skończyłam Królów Przeklętych i jestem pewna, że gdybym tylko miała drugą część pod ręką to od razu wzięłabym się za nią.
Planuję w styczniu być bardziej tu i teraz i cieszyć się tym, co mam. Planuję być bardziej wdzięczną.
Oglądam w końcu znowu seriale! Ostatnio nawet jak miałam czas na jakiś odcinek to jakoś ten czas się rozpływał przez palce, a nie ma to jak epizod serialu wieczorem. Chyba wystarczająco zmobilizowała nas premiera drugiego sezonu The Crown.
Jestem wdzięczna nie tylko za wszystkie piękne momenty grudnia, ale za całe dobro, którego doświadczyłam w 2017.
Czekam na pierwszą, nie byle jaką podróż w 2018 roku!
Na blogu pojawiło się też w grudniu osiem nowych postów:
Jaki był wasz grudzień? Czego spodziewacie się po pierwszym miesiącu 2018 roku. Koniecznie napiszcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz