Autor: Fiodor Dostojewski
Tłumaczenie: Zbigniew Podgórzec
Tytuł oryginału: Преступление и наказаниe
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
ISBN: 83-7327-312-3
Liczba stron: 495
Gdy w mojej uczniowskiej, a konkretniej licealnej karierze pojawiła się lektura dająca nieśmiałe sygnały "mogę być ciekawą książką", kurczowo uchwyciłam się tej nadziei. Po smaczkach takich jak "Potop" czy "Nad Niemnem", interesująca lektura mogła być jak kojący duszę balsam. I chociaż generalnie nie zamieszczam na blogu opinii przeczytanych przeze mnie lektur, w przypadku "Zbrodni i kary" postanowiłam zrobić wyjątek. Być może choć jeden licealista pod jej wpływem skusi się na lekturę rosyjskiej klasyki, zamiast zniechęcać się opasłymi tomami nieciekawych, wyżej wspomnianych pozycji.
XIX wieczny Petersburg to miejsce zderzenia nie tylko klas społecznych ale i ideologii, światopoglądów i ludzkiej moralności... lub jej braku. Rodion Raskolnikow, rzucony w chaos rosyjskiego miasta próbuje odnaleźć swą drogę. Czy jednak jego dążenia nie okażą się przyczyną jego zguby?
"Zbrodnia i kara" to moja pierwsza styczność z literaturą rosyjską. Nigdy wcześniej nie czułam potrzeby sięgnięcia po książki naszych wschodnich sąsiadów, a może to był błąd. Być może książka Fiodora Dostojewskiego otworzyła mnie na cały szereg nowych powieści tworzonych przez nie tylko rosyjskich, ale i ukraińskich, litewskich czy białoruskich pisarzy. Ale "Zbrodnia i kara" to również moja pierwsza powieść, gdzie akcję śledziłam z perspektywy zbrodniarza, a nie detektywa. Z pewnością już sama taka innowacja przyciągała moją uwagę. Mój stosunek do głównego bohatera mogę określić jako ambiwalentny - Rodion Romanowicz wywołuje u czytelnika szereg sprzecznych uczuć, od zaintrygowania, przez oburzenie, aż do podziwu. Portret psychologiczny tej postaci, wyłaniający się na przestrzeni powieści, jest bardzo skomplikowany, a jednocześnie fascynujący. Autor dopracował każdy, najdrobniejszy szczegół tworząc bohatera nieszablonowego i bardzo oryginalnego. Również postacie drugorzędne zostały świetnie wykreowane. Wśród nich prym wiodą Dunia, Razumichin i Sonia, zdobywając sympatię czytelnika. Każda z nich to zupełnie inna indywidualność. Autor starał się nadać bohaterom cechy zwyczajnych ludzi i jednocześnie stworzyć z nich postacie nietypowe, co odniosło świetny i zaskakujący efekt, tworząc bajeczną gamę najróżniejszych osobistości zamieszkujących Petersburg. Trzeba jednak przyznać że bohaterowie Dostojewskiego są bardzo gadatliwi, wręcz skazani na prowadzenie obszernych monologów. Oprócz tego powieść bogata jest w refleksje i przepiękne opisy miasta (opisy są przepiękne, przedstawione miasto niekoniecznie), przenoszące czytelnika w rosyjską rzeczywistość - chaotyczną, brudną, zdegenerowaną i niesłychanie fascynującą. Pośród chaosu ogarniającego zarówno miasto jak i głównego bohatera, wyłania się misternie utkany, przemyślany, logicznie poukładany plan, po którym następuje efektowny finał poruszający serce czytelnika.
"Zbrodnia i kara" to bezsprzecznie jedna z najlepszych szkolnych lektur, jaką dotychczas dane było mi czytać. Było to piękne zwieńczenie mojego czytelniczego szkolnego roku 2014/2015, jak i świetny wstęp do wszystkich świetnych powieści, które planuję przeczytać w wakacje.
"Zbrodnia i kara" to bezsprzecznie jedna z najlepszych szkolnych lektur, jaką dotychczas dane było mi czytać. Było to piękne zwieńczenie mojego czytelniczego szkolnego roku 2014/2015, jak i świetny wstęp do wszystkich świetnych powieści, które planuję przeczytać w wakacje.
Kocham Zbrodnię i karę.
OdpowiedzUsuńAle te wydanie z GREGa to porażka i w ogóle nie powinno istnieć :(
Wydania z Grega są tanie i przydatne przy opracowywaniu materiału na lekcje, więc lektury zazwyczaj nabywam z tej serii ;) Nie wyobrażam sobie po jakimś eleganckim wydaniu pisać chociażby ołówkiem, a na lekcji często robię sobie jakieś odnośniki do danego fragmentu tekstu.
UsuńMoja ulubiona lektura z liceum. Też czytałam to wydanie.
OdpowiedzUsuń"Zbrodnia i kara" to jedna z ciekawszych licealnych lektur, obok "Lalki", przynajmniej według mnie ;) Ja miałam to szczęście, że nie musiałam czytać całego "Nad Niemnem", ale za to "Potop" mi się podobał.
OdpowiedzUsuń