Pierwszy i drugi tom serii Jakuba Ćwieka o Lokim przeczytałam latem 2013 roku. O tam, jak bardzo mi się podobały możecie przeczytać tutaj i tutaj. I chociaż historia podobała mi się bardzo, upłynęły cztery (!) lata, zanim sięgnęłam po kolejną część. Tak długo planowałam ją kupić, że aż w końcu zdecydowałam się książkę wypożyczyć. Czy mój entuzjazm do tej historii nie osłabł mimo próby czasu?
Skończyły się przelewki. Znacie ten typ bohatera, na którego wystarczy spojrzeć, a na samą myśl nasuwa się określenie bad ass? Lokiemu w paradę wejdą tacy czterej, a zowią się: Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć. Dorzucie do tego jeszcze jednego Antychrysta, krainę po drugiej stronie tęczy z pierwowzorami bohaterów Snu nocy letniej i jedną dziewczynę w ciąży, a wyjdzie wam zupełne urwanie głowy dla boga kłamstwa.
Wraz z trzecią książką z serii zmienia się forma, w jakiej jest ona czytelnikowi serwowana. Zbiór opowiadań zastępuje w miarę zwarta opowieść, dziejąca się w kilku różnych punktach geograficznych... czy też pozageograficznych. Cztery lata przerwy zupełnie nie przeszkodziły mi we wczuciu się w klimat, jak towarzyszy serii o Kłamcy. Cięty humor, wartka akcja, świat na pograniczu naszej codziennej rzeczywistości i zupełnej magicznej abstrakcji, to punkty sztandarowe towarzyszące tej polskiej serii w białych okładkach. A przecież tak charakterystycznego bohatera jak Loki nie zapomina się z dnia na dzień - ani też po czterech latach. Trochę się zestarzałam od ostatniego spotkania z Kłamcą, a jednak czuje, że książka sprawiła mi taką samą frajdę, jak wtedy gdy czytałam poprzednie części mając szesnaście lata. I coś tak myślę, że jeśli po czwartą część sięgnę mając dwadzieścia cztery, historia stworzona przez Jakuba Ćwieka, wciąż będzie mi się podobać.
Seria o Lokim to idealne wakacyjne towarzystwo: jest szybka, błyskotliwa i przede wszystkim dobrze bawi. Dajcie szansę Kłamcy, on już na pewno was przekona, by pozostać przy serii dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz