Dzisiaj krótka relacja z wypadu do Złotego Potoku - małej miejscowości na północy województwa Śląskiego, niedaleko Częstochowy. Dotychczas nazwa Złoty Potok kojarzyła mi się wyłącznie z wodą mineralna sprzedawaną kiedyś w sklepiku w mojej szkole. Teraz, po wizycie w tym miasteczku, nazwa ta kojarzy mi się zdecydowanie ze spokojem, urokiem i relaksem.
Staw Irydion z widokiem na pałac Raczyńskich |
W tym roku ponownie wybraliśmy się w okolice Szlaku Orlich Gniazd. W zeszłym roku poświęciłam trzy wpisy na blogu na relację z krótkich wycieczek w interesujące miejsca w tych okolicach, do których odsyłam was odpowiednio: tu, tu i tutaj. Lasy w okolicach Jury Krakowsko-Częstochowskiej są bardzo urokliwe i zupełnie inne o tych, na południu Śląska. Przebywając w tych okolicach zawsze znajduje chwilę na spacer po leśnych ścieżkach. Udało nam się również wybrać na Noc z Duchami na Zamku Ogrodzieniec. Jeśli będziecie mieć możliwość koniecznie skorzystajcie i przeżyjcie to sami. Opowieści o odległych postaciach zamieszkujących zamek, nastrojowa muzyka, świece, ciemna noc i ruiny budzącego respekt zamku - niezapomniane przeżycia.
Jeśli chodzi o Złoty Potok to jest to malownicza miejscowość, która w swoich progach gościła niegdyś Zygmunta Krasińskiego. To właśnie on nazwał m.in. przypałacowy staw Irydionem. W Złotym Potoku można odwiedzić dworek Krasińskich, w którym znajdują się pamiątki po poecie, a także kilka elementów wyposażenia z pałacu Raczyńskich, mieszczącego się obok. Samego pałacu niestety zwiedzać nie można, miejmy jednak nadzieję, że ta piękna budowla doświadczy jeszcze lat świetności. Również przypałacowy park stał się nieco dziki, za to można poświęcić chwilę na odpoczynek nad stawem. W miasteczku odbywa się również co roku festiwal pstrąga i być może to dobra okazja dla fanów ryb, by do Złotego Potoku się wybrać. Sama miejscowość stanowi urokliwe, spokojne miejsce, na leniwy, godzinny spacer.
Ze Złotego Potoku bardzo blisko już do Olsztyna pod Częstochową, gdzie znajduję się jeden z zamków na szlaku Orlich Gniazd. Choć do Olsztyna się wybraliśmy, to ponad trzydziestostopniowy upał zniechęcił nas do zwiedzania ruin. Na pewno kiedyś tam wrócimy by to nadrobić, a także by zjeść obłędnie dobre gofry na olsztyńskim rynku, które były idealnym zwieńczeniem dnia.
Jeśli znacie podobne, urokliwe miejscowości, idealne na krótką wycieczkę, koniecznie podzielcie się swoimi typami w komentarzach. Przecież Polska skrywa ich tak wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz