Na czym polega akcja Nie lubię poniedziałków możecie przeczytać tutaj. Jako że każdy dzień przybliża mnie do upragnionych wakacji, nawet poniedziałek nie jest taki zły.
W maju Śląscy Blogerzy Książkowi otwierają się przed wami i zwierzają z rzeczy, bez których nie wyobrażają sobie życie - a konkretniej gadżetów. Przedstawiam wam moją skromną listę codziennie towarzyszących mi przedmiotów.
1. Kalendarz i notes na sprawy blogowe - Absolutny must have. W kalendarzu zapisuję wszelkie terminy, rocznice, sprawdziany (nie wiem jak by je wszystkie spamiętała bez kalendarza) a także wszelkie drobnostki do zrobienia na dany dzień. Blogowy notes towarzyszy mi od początku roku i jest nie wyobrażam sobie dnia, by do niego nie zajrzeć. Zapisuję w nim pomysły na posty, książki do zamieszczenia w stosiku, czy moje odczucia przy danej lekturze.
2. Laptop - Odkąd zamieniłam komputer stacjonarny na laptopa z kanapy schodzę jedynie gdy się uczę. Jak dobrze jest pisać posty w cieplutkim łóżeczku.
3. Kobiecy niezbędnik: prostownica, lokówka, tangle teezer - Nie będę się tutaj szczególnie rozwodzić nad konkretnymi markami, zaletami takiej a nie innej prostownicy, bowiem zupełnie się na tym nie znam. Wszystkie trzy przedmioty dostałam w prezentach i były to strzały w dziesiątkę.
4. Słuchawki - Nie wyobrażam sobie wyjść z domy bez słuchawek. Świruje gdy się zepsują, czy gdy pożyczam bratu i je gubi. Przerobiłam już chyba wszystkie możliwe kolory słuchawek od czarnego, przez różowy, limonkowy, niebieski. Uwielbiam te zakończone gumkami i polecam zaopatrzyć się w wersję z firm Sony lub Philips, w bardzo przystępnej cenie (zazwyczaj ok, 40-50 zł).
5. Szisza - Prezent na 18 urodziny od mojego najlepszego przyjaciela. Chociaż palenie sziszy nie jest tanie i mój uczniowski portfel bardzo nie lubi gdy wybieram różnorakie arbuzowe czy borówkowe tytonie, od czasu do czasu lubię zrelaksować się paląc wodną fajkę.
6. Świeczki - Zawsze powtarzam mojemu lubemu, że jeśli chce mi sprawić drobną przyjemność, niech sprezentuje mi jakąś książkę, dobrą herbatę czy właśnie świeczki. Nic innego nie daje takiego przytulnego nastroju.
7. Zakładki indeksujące - Najlepiej te z biedronki, w przystępnej cenie. Robią furorę wśród moich znajomych. Czasami myślę że wpadłam w jakąś manie zaznaczania nimi najdrobniejszych pierdół.
8. Pióro - Ostatni punkt programu i minuta ciszy... Moje ukochane pióro najprawdopodobniej wypadło mi z torebki podczas niedzielnej podróży z Krakowa. Będę musiała sprawić sobie nowe i nawet jeśli kupiłabym identyczny model, to już nie będzie to samo.
Na czym polega akcja Nie lubię poniedziałków możecie przeczytać tutaj. Aktualnie staram się wrócić do rzeczywistości po intensywnym weekendzie w Krakowie. Chwila oderwania dała mi siłę na kolejne dni!
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień. Tym razem jest to moje Top 10 zagranicznych teledysków!
Jak widać w Top 10 moich ulubionych zagranicznych teledysków króluje Katty Perry i Lana del Rey. Przyznaję, że zazwyczaj do gustu przypadają mi teledyski opowiadające jakieś krótkie historie. Zdecydowanie na plus są dla mnie odniesienia do minionych lat tak jak w teledysku "Thinking of you" czy "National Anthem". Wyjątkami pośród stonowanymi, raczej spokojnymi wideo są zabawne "50 ways to say goodbye" czy fantastyczne "E.T".
Kontekstowo do lektury
Dla fanów seriali wiosna często jest czasem okrutnym. Po emocjonujących ostatnich odcinkach ulubionych seriali, jawi się wizja paru miesięcy spędzonych w oczekiwaniu by poznać kolejne losy bohaterów. Aktualnie sama czekam na 3 sezon "Reign" oraz "The Originals" (spin-offu "The Vampire Diaries), a także 6 sezon "Pretty Little Liars" i 2 sezon "The Royals". Ale wiosna to również czas nadciągających zapowiedzi. Co będą serwować nam stacje w sezonie 2015/2016 możecie znaleźć m.in tutaj:
Jednym z ulubionych powiedzeń mojej polonistki są ponoć słowa zasłyszane na jednej z wielu konferencji dotyczącej nowej matury z języka polskiego - "Kto nie czyta, ten matury nie zda". Chociaż kilku moich znajomych stanowi zaprzeczenie tej tezy, jestem zdania, iż strzeżonego Pan Bóg strzeże. Czytam więc wytrwale lektury, te przyjemne i te, przy których zastanawiam się, co ja w ogóle robię na profilu społeczno-prawnym.
Na czym polega akcja Nie lubię poniedziałków możecie przeczytać tutaj. Dzisiaj, chociaż choruje, nic nie zepsuje mi humoru. W końcu ten poniedziałek przybliża mnie do wyczekiwanego piątku i weekendowego wypadu do Krakowa!
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
Chcę wam zaprezentować moje 10 ulubionych gwiazd kina!
Goffery Rush, Jim Broadment, Adrien Brody, Donald Sutherland, Gary Oldman
Kontekstowo do lektury
Źródło: Grafika Google
Źródło: Grafika Google
Znacie to uczucie, gdy po wszystkich spotkaniach ze smokami, elfami, odległymi w czasie królowymi czy niecodziennymi sprawami śledczymi macie ochotę na coś... normalnego? Coś realnego i prawdopodobnego, z czym moglibyście utożsamić swoje codzienne życie? Każdy przecież od czas do czasu potrenuje spokojnej rutyny. U mnie potrzeba różnicowania mojego repertuaru ukazuje się przede wszystkim w trakcie oglądania seriali. Pośród fantastycznej "Gry o Tron", nierealnych "The Originals", nie mogących mnie spotkać "The Royals" czy historycznego "Reign", musiało znaleźć się miejsce dla zwykłej codzienności - "Hart of dixie" daje mi odpowiednią dawkę realności. Ale nie utożsamiajcie tego sielankowego serialu z nudą! Zoe Hart potrafi wystarczająco skomplikować sobie życie, by na chwilę obecną starczyło historii na cztery sezony. A najmocniejszą stroną serialu są postacie drugoplanowe. Nie robią za tło czy dodatek jak ma to miejsce w wielu produkcjach, ale sami chwytają byka za rogi by pokierować swoimi losami.
Opinia na temat konwentu pojawiła się na moim drugim blogu jeszcze w 2013 roku. Część postów zostaje przeniesiona na blog Z nosem w książce, stąd relacja z tak odległego w czasie wydarzenia. Myślę jednak, że temat nie jest nieaktualny - rozwiązanie B-Teamu, grupy organizującej B-Xmassy sprzyja wspominaniu starych dobrych krakowskich konwentów.
Spory szmat czasu już minął, więc mogę spojrzeć już obiektywnym okiem na konwent, na którym byłam, a był to B-XmassCon 3. Ale czy da się w ogóle obiektywnie patrzeć na swój pierwszy konwent?!
Pierwszy konwent to z pewnością niesamowite przeżycie. Czego się spodziewać, czego oczekiwać? Przyznam sama, że ciężko odpowiedzieć mi na te pytania, ale jedno jest dla mnie pewne - B-XmassCon 3 był świetną imprezą, zachęcająco mnie do wzięcia udziału w innych konwentach.
Plany były ogromne. Idziemy na wszystkie interesujące panele, oglądamy na stoiskach wszystko byle tylko nic nie przegapić. Wyszło jednak jak wyszło, czyli chyba najbardziej właściwie, bo - bardzo spontanicznie.
Panele udało nam się zaliczyć dwa, a właściwie to jeden i pół. W sobotę byłyśmy na spotkaniu z magazynem Otaku, które było naprawdę ciekawe (w szczególności, że wspomniany magazyn bardzo lubię i czytam regularnie), a także prowadzone w pozytywny, wesoły sposób. Drugim panelem, na którym byłyśmy było "W barwach Harajuku". Dość ciekawy, opierający się głównie na prezentacji, sądzę jednak, że dwie godziny to za dużo.
Nie obyło się też bez karaoke, z przeróżnym repertuarem (Linkin Park, Feel, Queen). Miło było pooglądać DDR, ale najmocniejszym punktem konwentu był zdecydowanie cosplay. Choć trwał długo i w niezłym tłoku, warto było. Było naprawdę sporo Voclaoidów (aż zbyt wiele), ale nie obyło się też bez bardziej unikatowych, świetnie wykonanych cosplay'ów. Najbardziej przypadła mi do gustu grupa przedstawiająca "Paradise Kiss" a także Panty & Stocking.
Jeśli chodzi o stoiska, to znaleźć można było czego by się tylko nie chciało, czemu towarzyszył okropny płacz mojego portfela. Było nieco mało miejsca przy przejściach, ale w końcu dla chcącego nic trudnego. Żałuje tylko, że nie udało mi się zrobić ŻADNEGO nierozmazanego zdjęcia.
Jednak cały ten opis nie oddaje tego co najważniejsze - magii miejsca, w którym jest tak wiele pozytywnych emocji, ciekawych ludzi i cała masa śmiesznych sytuacji. Ciesze się, że to właśnie B-XmassCon 3 był moim pierwszym konwentem!
Gościć się w Kielcach miałam przyjemność przy okazji tygodniowego wypadu podczas ferii zimowych. Prawdą jest, iż mimo dość długiego pobytu, udało mi się zobaczyć naprawdę niewiele. Kielc zdążyłam dopiero nieco posmakować, a więc na pewno tam wrócę! Tym czasem mam dla was kilka ciekawostek ze stolicy województwa Świętokrzyskiego.
Pierwszym, interesującym miejsce, które udało mi się ujrzeć w Kielcach, bo zanim jeszcze wysiadłam z pociągu, był kościół pod wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny, na rogu ulic Mielczarskiego i Urzędniczej. Jest to budynek o tyle interesujący, iż został zbudowany z desek baraków jenieckich z czasów wojny. Oczywiście, aktualnie kościół jest już odrestaurowany, a deski nie przypominają swym wyglądem smutnej historii.
maj 2015
maj 2015
maj 2015
Oczywiście, nie obyło się bez spaceru po najbardziej znanej z ulic Kielc, ulicy Sienkiewicza, przy której wita nas posąg polskiego pisarza z dźwięcznym i adekwatnym napisem "Quo Vadis". Jak widać po moim ubiorze na zdjęciu poniżej, chociaż śniegu nie było zbyt wiele, powiedzenie "Piździ jak w Kieleckim" ma coś w sobie i rzeczywiście odnajduje odzwierciedlenie w kieleckich realiach.
Wspomnę może jeszcze, że fanów fajek wodnych z pewnością zainteresuje sklep Buszek mieszczący się w jednej z pobocznych uliczek odchodzących od ulicy Sienkiewicza. Co więcej, osoby rządne poszukiwania prawdziwych perełek wśród second-handowych ciuchów z pewnością będą usatysfakcjonowane po wizycie na kieleckim Białogonie, który oferuje pełną gamę sklepów zaopatrujących w ciuchy z drugiej ręki.
Podczas podróży właśnie z Białogonu, miałam okazję na własne oczy, przez szybę autobusu miejskiego, ujrzeć żywą legendę Kielc! Kobieta, nazywana "Termalką" dziennie przemierza aż 30 kilometrów. W Kielcach kojarzy ja każdy. A nieco więcej na jej temat możecie przeczytać w TYM artykule.
Jednym z innych codziennych widoków w tym mieście, są cukiernio-piekarnie "Pod Telegrafem", otaczające nas dosłownie z każdej strony. Geneza nazwy jest prosta: piekarnia powstała pod największym wzniesieniem w Kielcach, czyli właśnie pod Telegrafem.
Kielce znane są również z... czarownic! W końcu to w Górach Świętokrzyskich znajduje się miejsce zlotów polskich czarownic czyli Łysa Góra. Jeśli myślicie, że magiczne istoty opuściły Kielce, możecie się nieco zdziwić. Ich znaki znajdziemy wszędzie - chociażby na linii świętokrzyskich pociągów.
Nie przestraszcie się również, iże w Kielcach każdy nosi... scyzoryk, a mieszkańcy Kielc nazywani są właśnie Scyzorykami. Wszystko to za sprawą popularnego kawałka Liroya.
Na koniec dodam jeszcze, iż jeśli chcecie spróbować w Kielcach jakiejś odmiennej potrawy, zamówcie pożarski - odmianę mielonego, o której ja wcześniej nie słyszałam.
W Kielcach poznałam nie tylko inne jedzenie, ale i spotkałam egzotyczne zwierzęta w Oceanarium w Galerii Echo. Kilka zdjęć na koniec.
Zastanawialiście się kiedyś, kto mógłby być pierwowzorem Pechowca Briana? Słuchając opowieści na temat życia Honoriusza Balzaka na języku polskim, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż to właśnie ten pan jest jednym z najbardziej pechowych ludzi, jacy kiedykolwiek stąpali po naszym ziemskim globie.
Chociaż tytuł powieści idealnie oddaje mój aktualny stan, gorączka, która ogarnia główną bohaterkę książki to zupełnie inna sytuacja. Jej gorączki z pewnością nie uleczy domowy rosół i kilka dni spędzonych w ciepłym łóżku...
Młoda Villemo przeszła już wystarczająco wiele w okresie zaledwie kilku lat. Los szykuje dla niej w zanadrzu jednak jeszcze kilka niespodzianek. Dziewczyna będzie musiała powalczyć o swoje szczęście, najpierw jednak... musi ocalić swe życie. Gorący temperament wplątać może bowiem w niejedną pułapkę. Jeśli chciałabym podsumować książkę jednym zdanie użyłabym najprawdopodobniej powiedzenia "Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała.". Prawdą jest, iż zachowanie i temperament głównej bohaterki napędzają całą powieść. Villemo zostawia naprawdę odrobinę wymaganego minimum dla przypadku czy zdarzeń losowych, które zdają się być równie szalone, co pomysły dziewczyny. Przeświadczenie bohaterki, że bez jej ingerencji w każdą drobną i większą sprawę świat się zawali, doprowadzało mnie do szewskiej pasji przez większość powieści. Villemo to chyba postać z jednym z najbardziej przerośniętym ego, jaką kiedykolwiek spotkałam. O ile Saga o Ludziach Lodu przy ostatnich tomach potrzebowała prawdziwej iskry by rozpalić potencjał drzemiący w cyklu, teraz autorka nieco nadużyła swojej kreatywności i zwyczajnie przesadziła z serwowanym nam dobrodziejstwem. Historia Villemo jeszcze się nie skończyła. Miała już swoje wzloty i upadki. Mam nadzieję doczekać się teraz dobrej powieści, która oszczędzi mi serwowanych w "Gorączce" dramatyzmów.
Na czym polega akcja Nie lubię poniedziałków możecie przeczytać tutaj. Ten poniedziałek zdecydowanie ssie. W końcu to wolny poniedziałek, a ja musiałam się rozchorować.
4. http://styledigger.com/2015/04/6-zasad-psiej-etykiety.html - Bardzo lubię teksty z tego bloga. Temat dla mnie aktualny bowiem jesteśmy właśnie na etapie wychowywania szczeniaka. Niestety dużo osób nie zdaje sobie sprawy z wymienionych w tekście zasad.
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień. Przedstawiam wam moje TOP 10 najlepszych stron związanych z literaturą! 1. Lubimy czytać - Portal, który z pewnością wszyscy znają albo chociaż kojarzą. Bardzo wygodny w użyciu i często przydatny. 2. Granice.pl - Podobnie jak w powyższym przypadku przypuszczam, że większość osób stronę zna. Dużo newsów i dobre recenzje skłaniają mnie do umieszczenia portalu na mojej top liście. 3. Data premiery - Świetna strona, dzięki której nie muszę notować każdej interesującej mnie premiery w kalendarzu (nie tylko książki!) 4. Rzecz gustu - Nie tylko recenzje książek ale także liczne newsy związane z światem filmu i muzyki. 5. Quotes from books- Cytaty z książek w języku angielskim 6. WTF Bad Romance Covers- Naprawdę dziwię się, jak wydawnictwa mogą wypuszczać książki z takimi okładkami. Z pewnością zasugerowałabym się okładką i książki nie kupiła... 7. Pierwsze zdania książek - Pierwsze zdanie w książce ma dla mnie bardzo duże znaczeniu. Tutaj cały tumblr temu poświęcony 8. Non omnis moriar - Kolejne cytaty, tym razem jednak po polsku, również wiersze. 9. Poezja - Źródło poezji, polskiej i nie tylko, z różnych epok a także współczesności. 10. Googly eye books - Na koniec coś rozluźniającego czyli drobna przeróbka okładek książek.
Kontekstowo do lektury
Źródło: tumblr.com
O ile piękno rozumiane jest na swój sposób i zależne od naszych osobistych gustów i preferencji, granica między dobrem a złem nie jest już taka rozmyta. Nasze sumienie zazwyczaj słusznie podpowiada nam rozróżnienie pomiędzy czynem haniebnym czy też tym poprawnym etycznie. Jak ma się to do bohaterów literackich spotykanych w czytanych przez nas powieściach? Jesteście zwolennikami ideału kalos kagathos czyli osoby pięknej i dobrej? A może znacznie bardziej ciekawią was postacie odstające od antycznego ideału? Na przykład piękne kusicielki okazujące się okrutnymi morderczyniami. Czy księciem z bajki może nazwać się ratujący księżniczkę z wieży ohydny ogr? Aktualnie ideał piękna i dobra idącego w parze wydaje się być uznanym za przeżytek. A właśnie dobro noszone w sercu czyni człowieka pięknym.
To dopiero pierwszy stosik w 2015 roku. Trochę się tego nazbierało! Muszę przyznać, że jestem z niego bardzo zadowolone bowiem większość książek została zakupiona po bardzo okazyjnych cenach lub też przybyły do mnie w ramach prezentu. Nie przedłużając:
Tak, za książkami widać stojak na ubrania. Mała innowacja w moim pokoju a jak cieszy!
Od dołu:
1. "Uwięziona królowa" - Philippa Gregory - prezent od mojego chłopaka w ramach mojego zainteresowania Marią Stuart dzięki serialowi "Reign"
2. "Więzień nieba" - Carlos Ruiz Zafón - kolejny prezent od lubego, który przypłacił solidnym opieprzem z mojej strony, gdyż po książkę wybrał się będąc chorym z okazji Światowego Dnia Książki
3, 4 i 5. - "Sekretne życie Józefiny" - Carolly Erickson, "Niewyjaśnione zagadki historii Polski" - Romuald Romański, "Królewskie skandale" - Miachael Farquhar - książki zakupione przy okazji wyprzedaży na blogu Kącik z książką. Za wszystkie trzy wraz z przesyłką zapłaciłam 35 złotych.
6 i 7. - "Charlie Stella" - Johny Porno, "Pięćdziesiąt twarzy Greya"- E.L.James - prezenty książkowe, które bardzo mnie zaskoczyły, gdyż przybyły do mnie od zupełnie nieczytających kolegów.
Od dołu:
8 i 9. "W Japonii czyli w domu" - Rebecca Otowa, "Blondynka na językach: Włoski" - Beata Pawlikowska - obie książki z Biedronkii za 10 złotych. Pierwszą sprawiła mi mamusia a drugą chłopak.
10, 11 i 12. - "Zbrodnia i kara" - F. Dostojewski, "Chłopi" - W. St. Reymont, "Ojciec Goriot" - H. de Balzac - troszkę lektur z wydawnictwa Greg. Zapłaciłam za nie kolejno ok. 14,13 i 6 zł.
13. "Ludzie bezdomni" - S. Żeromski - kolejna lektura, podarowana mi przez mojego lubego z jego domowej kolekcji.
14. "ABC porządków domowych" - Zofia Dzięgielewska - znaleziona gdzieś w odmętach domowej biblioteczki (strychu?)
15, 16 i 17 - "Pierwszy taniec" - Bente Pedersen, poezje Leopolda Staffa i Kazimierza Przerwy-Tetmajera - kupione na allegro za łącznie 18 złotych
18. Notesik na blogowe sprawy, w którym się zakochałam <3 Prezent świąteczny od mojej mami.