Mam wrażenie że wrzesień trwał co najmniej trzy miesiące. Życie wrzuca mnie w zupełnie inne, nowe scenariusze. To jak próba złożenia jednego spójnego obrazka z kilku różnych kompletów puzzli. Raz umieram z ciepła w lekkim trenczu, kiedy indziej wsuwam dłonie w przypadkiem znalezione rękawiczki w kieszeniach mojej puchowej kurtki. Pokonałam tyle tras dom rodzinny - nowe miejsce zamieszkania, co łączna suma kilometrów całej wycieczki objazdowej po Czarnogórze, która też we wrześniu miała miejsce, mówiąc nawiasem. To był miesiąc zupełnie skrajnych emocji, pięknych i wzruszających, ale także ogromnego strachu i nadziei.
Słucham w kółko trzech piosenek, które wpadły mi do ucha początkiem tej jesieni. Są to: Remanding me z Vanessą Hudgens, Dusk Till Down czyli świetny duet Sia i Zayn (chociaż za Sią nie przepadam szczególnie) i nowy kawałek Sama Smitha to jest Too Good At Goodbyes.
Czuję, że nowe miejsce to dla mnie dobra zmiana, która powoli przerodzi się w przyjemną rutynę. Chociaż nie lubię tego wyrażenia, jest to jakiś nowy start i czuję, że to dobry początek.
Chciałabym umieć zamienić ludzką bezsilność w działanie i pomoc. Móc oddać cząstkę siebie bliskim osobom, żeby było im chociaż odrobinę łatwiej. Bezsilność to zdecydowanie najbardziej obezwładniające z uczuć, które we wrześniu mnie spotkało.
Potrzebuję większej motywacji do gotowania pożywnych posiłków. Ostatnio idę zupełnie na łatwiznę: mrożonki, jedzenie na mieście itp. Wiem, że odpowiednie odżywianie bardzo mocno wpływa na moje samopoczucie, a i tak, zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia czy nie po drodze do sklepu by kupić potrzebne produkty.
Pracuję nad powrotem do moich pielęgnacyjnych nawyków. Szczególnie w chłodne miesiące moja skóra dłoni i twarzy potrzebuje specjalnej troski i jest bardzo wymagająca. Troszkę się rozleniwiłam pod tym względem latem, ale w sumie jesienna aura zachęca do urządzania domowego spa i pielęgnacji,
Cieszę się, że udało mi się doświadczyć tej niesamowitej przygody, jaką było spędzenie 10 dni w Czarnogórze i poznanie bliżej tego kraju, który zaskoczył mnie w wielu aspektach. Śmiało mogę powiedzieć, że były to wakacje mojego życia!
Czytam Magię Sprzątania Marie Kondo i tak sobie myślę, że chyba przeczytałam wcześniej za dużo recenzji czy opinii na jej temat. Zamiast skupić się na całkiem satysfakcjonującej mnie lekturze, szukam przyczyn tych wszystkich zachwytów, albo przeciwnie - słabych stron, które gdzieś tam lub indziej ktoś wypunktował.
Planuję serię postów o Czarnogórze, Mam mnóstwo pięknych zdjęć i niesamowitych miejsc do polecenia. Oprócz tego przewiną się jakieś jesienne tematy i wpisy serialowo-filmowe.
Oglądam na pewno nie Seks w wielkim mieście, bo szósty sezon w tym miesiącu skończyłam. Zostały mi jeszcze filmy, ale i tak przykro mi, że muszę już pożegnać się z Carrie i jej perypetiami.
Jestem wdzięczna za to co mam. Wszystko, co ważne w życiu mam i tak naprawdę przyszło to do mnie łatwo. Uświadamiam sobie, jak wiele osób musi zacięcie walczyć dzień w dzień, by mieć to, czym los mnie obdarował. Jestem wdzięczna każdego dnia, bo zdaję sobie sprawę jak kruche może być to, co jest istotne w życiu.
Czekam na dobre wieści. Żadnych innych do wiadomości nie przyjmuję.
Na blogu pojawiło się też pięć nowych wpisów:
Niekiedy dni zdają się uciekać przez palce, a miesiąc mija niczym tydzień. Tegoroczny wrzesień był dla mnie niczym trzymiesięczny rollercoaster. A jaki był dla was?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz